Justyna, jak doszło do tego, że zdecydowałaś się założyć własny biznes?

Od zawsze wiedziałam, że będę pracować dla siebie. Mój tata był przedsiębiorcą, a mama pracownikiem etatowym. Mogłam się przyglądać temu, jak wyglądają obie formy zarabiania i elastyczność, którą miał ojciec zdecydowanie bardziej mi się podobała.

Jakie korzyści przynosi Ci bycie przedsiębiorczą i aktywną kobietą?

Niesamowite. Kiedy zdecydowałam się na przerwę zawodową, podczas której poświęciłam czas dzieciom, to mimo że był to cudowny czas – czułam wewnętrznie, że czegoś mi brakuje. Po powrocie do aktywności zawodowej zrozumiałam, że to jest właśnie moje miejsce i chcę robić jeszcze więcej. Przedsiębiorczość spowodowała, że zdecydowałam się na aktywne uczestnictwo w życiu osiedla, na którym mieszkam. Podjęłam działania dążące do powstania stowarzyszenia i wspólnego zbudowania drogi, co jest niesamowicie trudnym zadaniem, bo osiedle  jest duże. Dodatkowo zdecydowałam się na stworzenie społeczności kobiet w swojej gminie, bo czułam, że brakuje tutaj takiego miejsca.

Jak radzisz sobie z osiągnięciem równowagi między pracą a życiem zawodowym?

Nie będę ukrywać, że nie przychodzi mi to łatwo, ponieważ praca jest moją pasją i każdy wolny moment poświęcam na edukację. Obecnie najlepszą przeciwwagą dla pracy są dla mnie dzieci, bo uwielbiam spędzać z nimi aktywnie czas. Popołudnia są zawsze dla nas i wtedy wyłączam się z pracy. Staram się też pamiętać o sobie – joga, oddychanie, randki z mężem – to są rzeczy, które mnie ładują.

Czy masz jakieś rady dla innych kobiet, które marzą o założeniu własnego biznesu?

Mam jedną i najważniejszą – bój się i działaj! To również tytuł książki Moniki
Pryśko, którą bardzo polecam. Pamiętaj, że tylko TY jesteś panią własnego losu i tylko Ty jesteś w stanie zrealizować swoje marzenia. Nie wiesz, jak to zrobić? Zapytaj kogoś, komu się udało. Nie będę ukrywać, że będzie ciężko, będzie bolało, nie raz będziesz chciała się poddać, ale na koniec sobie podziękujesz. Bo najpiękniejszy moment to ten, kiedy siadasz z kubkiem kawy i uśmiechasz się do siebie, bo TO zrobiłaś.

Czy brałaś udział w jakichś programach rozwojowych lub szkoleniach, które miały wpływ na Twój biznes? Jeśli tak, jakie były najważniejsze wnioski, które z nich wyciągnęłaś?

Cały czas aktywnie biorę udział w różnego rodzaju szkoleniach, które wpływają na samorozwój i zarazem rozwijają moją firmę. Jednym z ważniejszych kroków było przystąpienie do klubu biznesowego Czerwona Szpilka i decyzja o zostaniu Ambasadorką. Wsparcie, jakie dostałam, oraz to, czego się dowiedziałam o sobie na szkoleniach organizowanych przez Czerwoną Szpilkę, bardzo mocno wpłynęły na rozwój biznesu.

Jakie było największe wyzwanie, które musiałaś przezwyciężyć na swojej drodze do sukcesu? Jak sobie z nim poradziłaś?

Największym wyzwaniem był dla mnie syndrom oszusta. Gdy po przerwie wróciłam do aktywności zawodowej, zdecydowałam się na zmianę specjalizacji z kosmetologii na trychologię. Mimo że pracowałam ze skórą wiele lat, odbyłam bardzo dużo szkoleń z zakresu trychologii i cały czas ćwiczyłam interpretację obrazu z kamery trichoskopowej, to długo miałam poczucie, że jednak to, co wiem, to jest za mało. Dużo czasu zajęło mi przepracowanie tego w głowie. Zrobiłam to z pomocą psychologa i teraz już wiem, że to był tylko strach, który siedział głęboko we mnie.

Czy współpracujesz z innymi przedsiębiorcami lub organizacjami? Jakie korzyści przynosi Ci taka współpraca?

Oczywiście. Jest to podstawa mojej działalności. Współpracuję z fryzjerami, dietetykami klinicznymi, trenerami personalnymi, kosmetologami – czyli poszukuję partnerów wszędzie tam, gdzie przedsiębiorca jest na tyle blisko z klientem, że może poznać jego problem ze skórą głowy lub nadmierną utratą włosów.

Jak jest Twój główny cel w prowadzeniu swojej działalności?

Od zawsze najbardziej zależało mi, aby pomagać innym lepiej czuć się w swoim ciele. Kiedyś poprzez poprawę skóry twarzy, teraz jako trycholog poprzez poprawę stanu skóry głowy i włosów. Dla nas kobiet, ale również dla mężczyzn włosy stanowią niesamowicie ważny aspekt psychologiczny. Są takim papierkiem lakmusowym stanu naszego organizmu. Dlatego w swojej pracy podchodzę do problemu holistycznie. Przyglądam się nawykom, diecie, analizuję wyniki z krwi, dobieram suplementację. Wszystko po to, abyś czuła się dobrze w swoim ciele.

Dziękuję.

Jeśli masz ochotę dowiedzieć się więcej o Justynie lub jej bardzo ciekawej działalności, zapraszam Cię na jej szpilkową wizytówkę tutaj.