Niedzielny wieczór – masz jeszcze czas dla siebie, chwilę na relaks, możesz wypocząć, ale jednak robisz to tylko pozornie. Leżysz na kanapie, czytasz książkę czy oglądasz ciekawy, wciągający film, ale Twoja świadomość już wie, że nadchodzi on… poniedziałek. Miałaś tak wczoraj? Jeśli tak, to wiedz, że z pomocą przyjdzie Ci zarządzanie zadaniami.
Może nawet wcale już nie odpoczęłaś, tylko przeglądałaś kalendarz, zastanawiałaś się, jakie jeszcze zadania sobie na jutro wciśniesz w luki między jedną godziną a drugą. W piątek przecież nie zdążyłaś ze wszystkim, a niektórych rzeczy nawet nie zaczęłaś.
Dlaczego tak trudno nam wyluzować i żyć daną chwilą?
Wyobraź sobie teraz inną sytuację – masz wolny poniedziałek, załóżmy, że Twój tydzień pracy zaczyna się we wtorek. Jak się będziesz czuła w niedzielę? Będziesz myślała już o wtorku? Pewnie nie, pewnie raczej pomyślisz, ile wspaniałych chwil czeka Cię jeszcze jutro… I wcale nie chodzi o to, że nie lubisz swojej pracy, bo przecież ona jest wspaniała, nie chciałabyś mieć innej, ale dużo masz na głowie. Odpowiedz sobie teraz prosto w twarz – szczerze – na pytanie: czy umiem odpocząć tu i teraz?
Jeśli zaczęłaś zastanawiać się nad odpowiedzią, to już znaczy, że jest nad czym popracować. A co to właściwie znaczy – TU i TERAZ? A no właśnie to, że odpoczywasz na 100%; że nie tylko Twoje ciało się relaksuje, ale również głowa; że nie wybiegasz myślami do przodu i nie układasz listy zadań na jutro. Ułóż ją w piątek, zostaw na biurku i w poniedziałek już wiesz od czego zacząć.
Jesteśmy niewolnikami spraw niezałatwionych
Masz niedokończoną sprawę, w danym momencie nic nie możesz z tym zrobić, ale i tak jesteś myślami przy niej, bo siedzi w kącie Twojej głowy niczym mały skrzat. Jak często zdarza Ci się robić jedną rzecz, a myślami być już przy następnym zadaniu albo tkwić w tym niedokończonym długoterminowym? Pewnie często. Zwłaszcza my – kobiety – chlubiące się od wieków swoją wielozadaniowością, robimy cztery rzeczy naraz, myśląc już o kolejnych pięciu. Myślisz pewnie, że jesteś obrotna i zaginasz w ten sposób czasoprzestrzeń? Że wskazówki zegarka w magiczny sposób odbijają się od kolejnej cyfry zamiast na nią przeskoczyć? OTÓŻ NIE! Efektem tego jest raczej Twoje pogłębiające się zmęczenie, wieczna zajętość i narastająca ciągle frustracja… Możesz to zatrzymać.
Czy wiesz, że myśląc cały czas o sprawie, która Cię czeka, temacie do przerobienia – po pierwsze zabierasz sobie cenną energię i skupienie, które możesz wykorzystać na realizację bieżącego zadania, a dwa – wyolbrzymiasz daną kwestię, która zaczyna rozrastać się do rozmiarów jakiegoś giganta-potwora. Więc zaczynasz o niej myśleć intensywniej i nakręcasz się (znasz pewnie przysłowie „nie taki diabeł straszny…”). Co się dzieje wtedy z Twoim ciałem? Całe się spina, mózg przekazuje neuronom impulsy i jesteś niczym słup wysokiego napięcia. Ale przecież odpoczywasz, prawda? ?
W końcu ile poniedziałków już przeżyłaś?
Po wszystkim przychodzi do Ciebie nasz poniedziałek i… mija. Jak każdy poprzedni i następny w Twoim życiu. Miałaś ich już chyba kilka? Różnią się czymś od innych dni tygodnia? Na koniec kolejna przykładowa sytuacja, wyobraź sobie niedzielny wieczór, odpoczywasz, skupiona na wciągającym wątku książki, nawet nie zauważasz, że się ściemniło. Bierzesz ciepłą kąpiel i idziesz spać błogo rozluźniona, rano budzisz się wypoczęta i pełna energii – żaden diabeł już Cię nie pokona, bo masz takiego powera, że starczy do piątku. Prawda, że miło?
Jak to zrobić, by nie wybiegać myślami do przodu?
- rób listy zadań,
- rozczłonkowuj duże zadania na kilka mniejszych i… rób listy ;),
- skup się na tym, co aktualnie robisz, dzięki temu przyspieszysz realizację tego zadania,
- zasłoń zegarek, a jeśli musisz się kontrolować, to zamiast zerkać na niego co chwilę – nastaw alarm,
- nie myśl o rzeczach, na które nie masz wpływu – lepiej działaj z tymi, na które masz,
- nie zostawiaj w piątek wszystkiego na poniedziałek,
- wysypiaj się – będziesz efektywniejsza