Marketing internetowy – ciekawe pojęcie prawda? Tym bardziej, że jest naprawdę stosunkowo nowe w naszym kraju. Specjaliści wyrastają, jak grzyby po deszczu i pewnie już niejednokrotnie spotkałaś się z kilkoma sposobami myślenia na ten temat. Jedni mówią: “strzelę reklamę, będzie piniądz”, drudzy patrzą na Twoją stronę i słyszysz: „O kurczę, kto to Pani tak zepsuł?” a trzeci próbują Cię na siłę przekonać, że Google to podstawa, a Facebook w ogóle nie działa… Każdy z tych specjalistów na swój sposób ma rację. Problem w tym, że ta racja wynika z poznania zaledwie cząstki procesu, który ubrany w jedną spójną całość ma doprowadzić Cię do sukcesu.
“Co teraz?” – zapytasz. Odpowiem, że tak niestety wygląda aktualnie rynek specjalistów marketingu internetowego, którzy popełniają diametralny błąd już na początku swoich działań. Chcą za wszelką cenę sprzedać swoją wiedzę… To tak zwany paradoks marketera. “Sprzedam komuś wizję, może kupi…a później będę myślał, co z tym zrobić”. Kończy się to zazwyczaj rozwiązaniem umowy, stratą pieniędzy i zerowym efektem, ale żeby to zrozumieć musimy zacząć od początku.
Czym jest marketing? Jego najkrótsza z możliwych definicji brzmi: „zaspokajać potrzeby, osiągać zysk”. Teraz rozumiesz? Pytanie po której stronie jest zysk. Oby, po obu 🙂 Ale dość już straszenia, przejdźmy do konkretów. Marketing internetowy, bo od teraz tym pojęciem będziemy się posługiwać, to ogół różnego rodzaju działań, schematów, strategii i procesów, które połączone w jedną spójną i przemyślaną całość, mają doprowadzić do sprzedaży Twojego produktu lub usługi.
I to właśnie tutaj leży największy mankament całego polskiego internetu. Zaledwie 10% ludzi zorientowanych na sukces, wie jak to zrobić dobrze i realizuje dwie najważniejsze cechy:
- zaspokaja potrzeby swoich klientów
- zarabia na tym pieniądze.
Reszta działa w utartym schemacie i ciągle próbuje coś komuś sprzedać na siłę. Żeby lepiej to sobie zobrazować, przypomnij sobie czasy tzw. „domokrążców”. Ile razy, któryś zdołał Cię namówić na kupno czegokolwiek? Telezakupy Mango? Oczywiście zawsze znajdą się ludzie, którzy akurat są w potrzebie i dany produkt kupią, jednak ta grupa zakupowa stanowi zaledwie 3% rynku. Co z resztą? I tu właśnie wchodzi kwestia marketingu 🙂
Spójrz na obrazek poniżej.
Tak wygląda struktura każdej grupy klienckiej. Zawsze działa to dokładnie w ten sam sposób. Teraz wyobraź sobie, że wszystkie Twoje dotychczasowe działania mogły oscylować w ramach 3-20% osób do których chciałaś trafić ze swoim produktem. Co z całą resztą?
W ten sposób dochodzimy do clue, tego artykułu. Jeżeli marketing to zestaw działań, to dlaczego skupiamy się tylko na jednym z nich? W dodatku tym do którego powinien prowadzić cały proces.
I na koniec wisienka na torcie. Marketing to:
1. Stworzenie spójnego wizerunku marki.
2. Identyfikacja potencjalnych grup klienckich.
3. Dogłębny research i poznanie swoich klientów.
4. Ocieplanie relacji.
5. Strategia.
5. Edukacja.
6. Narzędzia.
6. I na końcu sprzedaż.
Oczywiście, nikt nie każe Ci być marketerem, lecz jako przedsiębiorca, musisz wiedzieć, jak to działa!
Maciej Barański
Marketing & Automation