Praca, która się nie kończy
W firmie możesz zamknąć dzień. W domu – nie ma „przepraszam, teraz nie pracuję”. Bo dom nie zna pojęcia „po godzinach”. Prawda jest taka, że kobiety prowadzące biznesy często żyją w ciągłym napięciu, balansując między Excelami a zupą pomidorową. Nie dlatego, że nie potrafią delegować. Tylko dlatego, że wciąż czują się odpowiedzialne za wszystko. Tak zostały nauczone. Tak funkcjonuje system. I właśnie dlatego ten multitasking, który na papierze wygląda jak supermoc – w rzeczywistości często odbiera siły.
Gdzie ta premia?
W pracy czekasz na efekty, wyniki, docenienie. Widzisz postępy, wiesz, kiedy odpocząć. W domu? Nikt nie daje Ci premii za to, że ogarniasz życie. Nie dostajesz gratulacji za logistykę czterech osób w tygodniu pełnym wyzwań. Nikt nie mówi: „Dobra robota, że dziś nie krzyknęłaś mimo pięciu awarii z rzędu”. Nie masz urlopu od bycia tą, która „wszystko ogarnia”. I to czasami jakby troszkę boli… Bo przecież robisz tak wiele.
To nie jest narzekanie. To tylko prawda.
Ten tekst nie powstał po to, by narzekać. Powstał, żebyś mogła przyznać przed sobą, że to trudne. Że masz prawo być zmęczona, zirytowana, wyczerpana. Nawet jeśli wszystko na zewnątrz wygląda „jak trzeba”. Bo sukces wcale nie musi wyglądać jak instagramowa plansza z hasłem „Girlboss”. Czasem wygląda jak kobieta w dresie, która mimo wszystko podaje kolację, a jutro znowu stanie na scenie. Z workiem zadań, których nikt nie widzi.
A może dziś… Odpuścisz?
A może dziś… Zamiast ogarniać wszystko, pozwolisz sobie odpuścić jedną rzecz? I poczujesz ulgę z tego, że świat się nie zawalił. Czasem największą premią, jaką możemy sobie dać, jest spokój i chwila dla siebie, bez wyrzutów sumienia. Choćby na 10 minut.